O specyfice Impactu i miejscu firmy na światowym rynku emobilności rozmawiamy z jej założycielem, Przewodniczącym Rady Nadzorczej Stanisławem Szadkowskim.
Impact Clean Power Technology S.A. działa na rynku emobilności już kilkanaście lat. Dziś jest w czołówce firm zajmujących się projektowaniem i produkcją baterii heavy duty. Co zadecydowało o sukcesie firmy?
Dziesiejszy Impact to rezultat 15 lat doświadczeń z projektowaniem napędów elektrycznych i z produkcją pojazdów elektrycznych – jeżdżących , latających czy pływających. Jednak projekty „całopojazdowe” nie do końca udawały się przemysłowo. Dlatego przeszliśmy do tego co obecnie jest naszym głównym biznesem. Wykorzystaliśmy nasze wyjątkowe doświadczenie i zaczęliśmy projektować i produkować na skalę przemysłową systemy magazynowania energii za pomocą baterii litowo – jonowych dla pojazdów ciężkich, a także mających inne zastosowania m.in. w telekomunikacji czy energetyce. Obecnie mamy cały wachlarz produktów będących w seryjnej produkcji oraz prototypów, które niedługo również będą w naszej ofercie.
W ciągu ostatnich trzech lat firma potraja sprzedaż praktycznie każdego roku. Co wpływa na tak dynamiczny rozwój?
Lata 2017 i 2018 to okres, w którym zaczęły do nas spływać zamówienia na bardzo dużą skalę. Na dobre obudził się rynek. Czekaliśmy na ten moment dość długo. W międzyczasie inwestowaliśmy przede wszystkim w rozwój naszego inżynieringu i zwiększenie zdolności produkcyjnych. Dzięki temu udało się potrajać sprzedaż co roku. Rozpoczęliśmy współpracę z naszymi głównymi klientami z branży producentów pojazdów komunikacji miejskiej czyli z Solarisem i Ursusem. W USA uruchomiliśmy sprzedaż systemów bateryjnych dla robotów przemysłowych. Obecnie doszli nowi klienci, głównie z Europy. Rozpoczęliśmy realizację kilku ciekawych projektów na lata 2020 i 2021. Wiąże się to z kolejnymi zadaniami dla Impactu. Musimy przede wszystkim wzmocnić nasz profesjonalizm w zakresie inżynieringu i zapewnieniu najwyższej jakości produkcji. Łączy się to bezpośrednio z poprawieniem jakości wyrobów dostarczanych przez naszych dostawców. Budujemy profesjonalny łańcuch dostaw. Ważnym elementem jest także wzmocnienie profesjonalizmu w zakresie obsługi handlowej i serwisowej coraz bardziej wymagającego klienta.
Na rynku pojawia się konkurencja. Jakie działania należy podjąć żeby utrzymać pozycję wśród liderów rynku?
Na razie mamy przewagę nad konkurencją ale ona na pewno będzie z czasem topniała. To naturalny proces na rynku wynikający stąd, że każda innowacja po pewnym czasie powszednieje. Po okresie skonsumowania bonusa wynikającego z tego, że byliśmy pierwsi, będziemy mogli wygrywać tylko tym, że nadal będziemy bardziej profesjonalni od konkurencji. Przed nami ostra walka o utrzymanie się w pierwszej lidze i to zarówno na polu wdrażania coraz doskonalszych rozwiązań jak i optymalizacji kosztów produkcji.
Czy widzi Pan jakieś nowe nisze rynkowe dla naszych produktów czy będziemy skupiać się na bateriach dla transportu miejskiego?
Mamy już „na celowniku” potencjalne nowe rynki, które są zainteresowane naszymi propozycjami projektowymi dedykowanymi specjalnie dla nich. To przede wszystkim telekomunikacja. Mamy gotowy produkt dla tej branży. Jest to rodzina baterii FONA. Teraz intensywnie pracujemy nad uprzemysłowieniem produkcji tych rozwiązań. To jest obszar, w którym serie produkcyjne są dużo większe niż w przypadku np. battery packów dla transportu. Mówimy tu o produkcji liczonej w dziesiątkach tysięcy sztuk. Do tej pory nasza specjalność to raczej krótkie serie dla producentów autobusów. To samo wyzwanie dotyczy innych systemów nisko napięciowych jak Logan czy Thunderbolt, produkowanych na rynek amerykański jako zasilanie dla robotów przemysłowych. Na tych rynkach musimy mieć zdolność dostaw seryjnych dużo większą niż w przypadku systemów bateryjnych dla transportu. Musimy przejść od niszowej, dedykowanej i bardzo zindywidualizowanej produkcji do realizacji bardzo dużych zamówień seryjnych. Naszym odbiorcą pozostanie jednak klient biznesowy. Nie zamierzamy wchodzić na rynek masowy. Nasze przedsiębiorstwo nie może sobie pozwolić na konkurowanie z tania produkcją prostych urządzeń dla dużej rzeszy odbiorców takich jak baterie do rowerów, hulajnóg czy skuterów. Tam nie liczy się wsad inżynierski tylko cena i dostępność towaru na półce. Jakość takich produktów ma dla odbiorcy drugorzędne znaczenie. Są tak tanie, że ich wymiana nie jest problemem. Nie jest to kierunek naszego rozwoju. My specjalizujemy się w dostarczaniu produktów, które wymagają bardzo dużego wsadu inżynieryjnego. To właśnie z dobrego inżynieringu wynika nasza dzisiejsza przewaga na rynku. Potrafimy zrobić rzeczy, które nie wielu potrafi. Mamy bardzo bogate portfolio homologowanych produktów, które posiadają odpowiednie certyfikaty na najwyższym wymaganym poziomie.
W jakim kierunku będzie się rozwijać cała branża elektromobilności? Nad czym pracują nasi inżynierowie, żeby utrzymać przewagę konkurencyjną?
Rynek wyraźnie się specjalizuje. My uplasowaliśmy się w dziedzinach, o których mówiłem wcześniej. Nie ma miejsca dla firm produkujących wszystko dla wszystkich. Rynek specjalizuje się także z punktu widzenia dostawców, np. ogniw czy innych komponentów elektronicznych. My specjalizujemy się w produkcji baterii heavy duty. Oznacza to, że pracujemy i będziemy pracować z klientami, którzy wymagają takich charakterystyk systemów bateryjnych, które spełniają ich specyficzne wymagania certyfikacyjne, homologacyjne oraz wymagania użytkowania w taki sposób i w takich warunkach, które są niezwykłe dla standardowego użytkownika baterii. Dlatego nasz inżyniering ma wiele bardzo różnych, niepodobnych do siebie projektów dedykowanych konkretnym partnerom. Obecnie współpracujemy z takimi firmami jak Voith, Kiepe czy Medcom nad bardzo różnymi rozwiązaniami. Opierając się na naszych doświadczeniach projektujemy dla nich rozwiązania, które mają większą wartość dodaną niż standardowe produkty oferowane przez konkurencje. Tak więc o sukcesie zadecyduje specjalizacja. Dlatego w tym kierunku chcemy się rozwijać. Im bardziej będziemy zdolni, żeby odpowiadać na wszelkiego rodzaju potrzeby zarówno technicznie jak i technologicznie, tym lepiej dla nas. Dlatego rozwój firmy pójdzie w kierunku rozwijania inżynieringu, a w konsekwencji urozmaicenia wachlarza naszych produktów, które będą coraz bardziej wyspecjalizowane, a tym samym będą odpowiadały na zaawansowane i precyzyjne potrzeby klientów.
Jak geograficznie widzi Pan ekspansje Impactu?
Rozwijamy rynki przede wszystkim w Europie i w Ameryce Północnej. Czekamy na to co się będzie działo w Azji. Mamy oczywiście pojedyncze zlecenia w innych regionach świata np. w Emiratach Arabskich czy RPA ale to na razie margines. No i oczywiście cały czas jesteśmy liderem na rynku polskim.
Czym chciałby Pan zachęcić do pracy w Impakcie młodych inżynierów?
Mimo kilkunastoletniego doświadczenia jesteśmy młodą firmą z ogromnym potencjałem na ciągle młodym i rosnącym dopiero rynku. Jesteśmy jedną z bardzo niewielu firm na świecie, a na pewno jedyną w Polsce, która potrafi robić to co robimy. Czyli projektować i produkować zaawansowane technologicznie systemy bateryjne heavy duty. Mamy też wyjątkową perspektywę rozwoju. W ciągu następnych kilku lat znowu potroimy nasze przychody. Rynek elektromobilności rośnie bardzo ostro, a my dynamicznie idziemy w kierunku dalszego rozwoju. Jest to ciekawe i atrakcyjne dla osób, które chcą się rozwijać. Na każdym stanowisku inżynierskim potrzebujemy ambitnych profesjonalistów. Nawet nasi sprzedawcy muszą mieć przygotowanie inżynierskie bo muszą rozumieć co sprzedają. Potrzebujemy ambitnych ludzi bo sami mamy ambicję bycia respektowanym wśród najpoważniejszych klientów przemysłowych w branży na całym świecie. A to wiąże się z dużym wkładem i wysiłkiem zawodowym. Nasz projekt to nie jest „prosta” bateria. Wymaga wiedzy z bardzo wielu dziedzin: chemia, software, hardware, mechanika, elektryka. Nie szufladkujemy naszych pracowników w zamkniętych działach. Do wykonania naszych zadań potrzebujemy grupy specjalistów z różnych dziedzin. Dlatego zgodnie z naszą nową strukturą pracujemy w interdyscyplinarnych zespołach. Inaczej się już nie da się już funkcjonować w nowocześnie zarządzanym przedsiębiorstwie produkcyjnym.
Dziękuję za rozmowę.